O tym w jakim poważaniu jest w Turcji muzyka kurdyjska pisałam już kiedyś. Mniej więcej w takim samym poważaniu są sami Kurdowie. Temat to ciężki i bolesny. Niemniej Kurdowie funkcjonują jakoś w społeczeństwie Tureckim, ich muzyka też.
Şivana Perwera porównałabym do polskiego Jacka Kaczmarskiego. Siła rażenia jego muzyki z mocno narodowo-wyzwoleńczymi tekstami jest powalająca [dodam, że od 36 lat muzyk przebywa na banicji i produkuje swoje nagrania w domowym studio w Niemczech]. Zbił na tym biznesie pewnie już niezłą kasę [co widać po jakości teledysków] oraz ma całkiem niezłą publikę [bo w końcu komu nie jest bliski dobrobyt ukochanej ojczyzny?]. Przyjaźni się i daje koncerty z artystami z całego świata. Tutaj zaprezentował się akurat z rodakiem.
Mnie osobiście urzeka w tym teledysku sam początek - bardzo pacyfistyczny i wręcz przypominający seanse Kaszpirowskiego. A potem - to już trzeba przeżyć osobiście. Jest ok - profesjonalnie i z mocnym przesłaniem.