16 października 2011

Po prostu jesień.

Dziś nie będę nic pisać [bo mądrości wyczerpały mi się póki co], za to zamieszczę kilka utworów, których wspólnym mianownikiem jest jesień. Miłego odbioru.


Odkryty przeze mnie niedawno i pokochany od pierwszego posłuchania Cem Adrian.


Burak Kut, po prostu.


Metro [o nich akurat nie znalazłam jeszcze żadnej wzmianki w internecie]


Przepiękny Teoman.


Kultowe Kargo.


Nawet gotyk-metalowa Almora o jesieni zaśpiewała.


Hip-hop, całkiem poetycki. Da Poet.


Urocza Ceylan Ertem.


Trochę przewidywalni w swym rockowym stylu Mor ve Ötesi.


Chilloutowy Burak Demir.


Mocne, hiphopowe Panzehir [tzn.odtrutka].


Njuejdżowe Yansımalar.

15 października 2011

... a zakochane Turczynki płaczą.



Mistrzostwo świata to to nie jest, po prostu miło się słucha. Widziałam nawet jedną z wersji "teledysku" podpisaną "Jimi Hendrix style Yavuz Çetin - Köle (guitar blues)" [patos na maksa].
Natrafiwszy na ten utwór przypomniały mi się lata 90 i napompowane niespełnioną miłością, łzawe ballady wyśpiewywane przez rzesze polskich, i nie tylko polskich, rockmenów. Yavuz Çetin świetnie wpisał się ten właśnie romantyczny nurt światowej piosenki.

Tytuł utworu bardzo wymownie opisuje jego treść, bo "Köle" oznacza niewolnika [uczuć w tym konkretnym przypadku]. W tekście mowa o podmiocie lirycznym złapanym w klatkę przez jakąś "ją", który z braku innych alternatyw działania po prostu stał się niewolnikiem miłości . Niemniej podmiotowi lirycznemu wcale nie jest do śmiechu.

Założę się, że w momencie kiedy powstawała ta piosenka, wiele tureckich dziewczyn oddałoby wszystko, żeby mieć w klatce autora tego hitu. [Dziś niestety już go w klatkę nie można złapać].