16 lutego 2011

Kicz w sam raz na walentynki



Było właściwie do przewidzenia, że mój król fantastycznych teledysków powróci dość szybko na tę osobistą listę przebojów.

W dorobku Barış Manço wiele jest kwiatów, a ten postanowiłam umieścić po pierwsze z okazji niedawnych "walentynek" [fuj!], poza tym pozostaje w stanowczej opozycji do tragicznej historii przedstawionej w poprzednim poście.

"Ben Bilirim" [siebie znam] jest łatwą, lekką i przyjemną przyśpieweczką o miłości. Pełno w niej banałów w stylu "powróci wiosna", "kocham cię całym sercem" ble, ble, ble... do tego masę w nim powtarzających się fraz, więc tekstowo stoi na poziomie dispokolo. Ale tekst jest tu według mnie drugorzędny. Klasą samą w sobie i znakiem czasu jest video.

Lans na maksa z seksi laską, a w tle wszystkie dostępne w 1975 r. rozrywki. Mamy więc przejażdżkę dorożką [moment blokowania ruchu ulicznego jest godny uwagi], rowery wodne, kolejkę w parku [bohema oczywiście wozi się na dachach wagonów], samochodziki, lody, watę cukrową i ociekające lukrem buziaczki. Kończy się oczywiście spacerem nad Bosforem w blasku zachodzącego słońca. Dużo, słodko, na bogato. Państwo się bawi.

Zestawienie w teledysku lodów i wyścigów samochodzikami drugie 50% domowej publiczności skomentował tak: "Pani puka Pana, a potem lody. Perwera." Ale chyba o to chodziło twórcy. W końcu to historyczne czasy rewolucji seksualnej, która pewnie i Turcji nie ominęła [choć czasem mi się wydaje, że jednak ominęła].

Na koniec dygresja całkiem na serio, choć powyższy tekst jest raczej wesoły - nigdy nie mówcie Turkowi, że Barış Manço ma śmieszną muzykę i śmieszne teledyski. Mój kolega się prawie na mnie o to obraził, bo to przecież "klasyczny anatolijski rock" [taaak? jakoś w tym utworze nie słychać... ale niech będzie, rzeczywiście Barış grywał na mocną rockową nutę].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz