6 lutego 2011

Po imprezie, czyli Sıla - królowa dyskotek


Choć Turcy słyną z umiłowania dla swoich all times superstars [czyli wykonawców, którzy od dziesięcioleci wykonują ich ukochane hity], świat pędzi naprzód i jak grzyby po deszczu pojawiają się nowości.
Sıla Gençoğlu - myślę, że śmiało można ją nazwać turecką Rihanną zadebiutowała w 2007 r. i od razu podbiła rynek lokalny, ale również cypryjski, grecki i pewnie jeszcze wiele innych - tam gdzie są młodzi Turcy, tam jest Sıla [myślę, że bez niej nie obędzie się żadna impreza tematyczna w Hamburgu czy Londynie]. "...Dan Sonra" to pierwszy singiel z pierwszej płyty artystki. Wikipedia podaje, że królował 3 miesiące na szczycie listy przebojów, był również 12stym najczęściej oglądanym teledyskiem online w roku 2007/2008.
Sam tytuł oznacza "... Po". Po czym? Generalnie po imprezie. Tekst pełen ekspresji opowiada o imprezie, szybkiej kasie itp. [wybaczcie spłycenia, ale posiłkuję się jedynie translatorem tureckiego online, a i tu muszę wykazać się literackim talentem, żeby wyskakujące zlepki słów zinterpretować jakoś po ludzku].
Sam teledysk jest bardzo światowy - stylistycznie nawiązujący do twórczości, dobrze znanych z telewizji, zachodnich gwiazdek muzyki pop. Dominuje czerwień - kolor orientu, gniewu, miłości, ognia, kwintesencja tureckości. Mamy migające światła alarmowe, DJ'a, hiphopowe sample w trakcie, nawet motyw totalnej demolki przy pomocy piły mechanicznej. W przeciwieństwie do zamieszczonego poniżej klipu Barış Manço, temu wideo nie przyświecał żaden wysublimowany scenariusz - ot ma być ostro, sexi i imprezowo. Dla młodzieży żądnej zachodniego stylu życia w sam raz.
Warto pochylić się nad aspektem "sexi" tego teledysku. O ile Rihanna zapewne paradowałaby półnago, Kate Perry świeciłaby biustem w lateksie, a Kylie Minogue otoczona wieńcem naoliwionych tancerzy wiłaby się uroczo, o tyle Sıla tańczy w... marynarce pod którą skrywa koszulę z długim rękawem, do tego spódnica do kolan [nie żadna mini!] i tylko frywolnie rozpięty guziczek w okolicach dekoltu zdradza, że to właśnie o sex chodzi. Pojawiający się w trakcie teledysku rapujący MC adoruje piękną wokalistkę, ale bezdotykowo. Nie od dziś wiadomo, że epatowanie wyuzdanym seksem nie służy popularności telewizyjnej w Turcji. Musi być przyzwoicie, no w miarę przyzwoicie [w każdym razie biust na wierzchu to jeszcze nie te czasy, może za 10 lat].
Uwagę zwraca talent wokalny Sıla. Tureccy odbiorcy jednak nie dają się nabierać na komputerowy tuning w związku z czym wokalista, żeby osiągnąć sukces MUSI UMIEĆ ŚPIEWAĆ. [tu polecam inne, bardziej akustyczne wykonania piosenkarki, gdzie rozwija w pełni swoje możliwości].
Słuchać czy nie słuchać? Oczywiście, że słuchać Sıla! Bo jej piosenki, oprócz teledysków i łupiących rytmów, posiadają tekst rozbudowany literacko do niewyobrażalnych przez zachodnich twórców rozmiarów.

[Pozdrowienia dla Halil'a - to on zaproponował właśnie tę wokalistkę]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz