16 lutego 2011

Dobra muzyka z mocnym [komunistycznym] przesłaniem



Stanowczo bliskie memu sercu są szalone lata 70 i 80. W Turcji brzmienia rockowe rozwijały się wówczas równie wdzięcznie jak na zachodzie Europy.

Cem Karaca - wykonawca, któremu los nie poskąpił talentu muzycznego, ale i dramatów osobistych, jak chociażby przymusowa emigracja z powodów politycznych na przełomie 1979 i 1980 r. Piosenkarz niemalże kultowy w kręgach młodzieży studenckiej spragnionej wolności i radości, jaką niosły ze sobą ideały Marksa i Engelsa. [Do dziś kilkoro moich znajomych Turków dziwi się, dlaczego cieszy mnie upadek komunizmu w Polsce, jak to samo dobro i szczęście przecież... no cóż... załóżmy, że oni zwyczajnie nie przerobili pewnego etapu historycznego i o zwyczajną zazdrość chodzi].

Jednak nie o polityce, lub może nie do końca o niej, traktuje utwór "Tamirci Çırağı" [w mym autorskim tłumaczeniu: mechanik-praktykant].

Jak można wywnioskować z teledysku, a jest on dość sprawnie i stylowo zrealizowany, mechanik zakochuje się w uroczej brunetce, posiadaczce najpiękniejszych w mieście oczu i jednocześnie samochodu marki o jakiej zawsze marzył nasz praktykant. Jeśli przyjrzeć się bliżej tekstowi pieśni, ściśle związanemu z videoklipem, miłość i pożądanie kobiety porównywane jest z fascynacją ukochanym samochodem [ot, taki tradycyjny turecki żarcik]. O czym mówi piosenka - no właściwie każdy widzi. O miłości rodem z biednych przedmieść, o buntowniczym życiu mechanika, który żeby coś osiągnąć i odciąć się od niemiłych wspomnień z dzieciństwa, nie dość, że ciężko pracuje to jeszcze wstępuje na drogę przestępczą, no oczywiście o pięknych paniach i pięknych autach [ten topos się w muzyce ogólnie od lat nie zmienia], oczywiście jest też dramatyczny finał [ku mej uciesze zakończenie historii pozostaje nieznane].

Mnie wzrusza kilka momentów, a mianowicie: pani z burżuazji, pan z klasy robotniczej [taki kopciuszek z odwróconymi rolami, piękne i komunistyczne, a jakże], no ale miłość zdaje się zwycięży. Ponadto oczywiście ten samochód zachodniego fasonu, tudzież tureckie drinki [paskudne w smaku i zapachu - anyżówka z wodą], no ale tradycja topienia smutków w szklaneczce lub dodawanie sobie kurażu szklaneczką specyfiku świętą tradycją jest. Jak już wspomniałam wcześniej urzekające jest zakończenie teledysku, rzekłabym nawet oryginalne na wtedy - do końca nie wiadomo, czy ratując swoje ukochane auto z pożaru mechanik szczęśliwi powróci w ramiona swej ukochanej, która zaniepokojona obserwuje zajście, czy jednak nie...

Muzyka - klasa sama w sobie. Pewnie dlatego, że lubię taką muzykę. Warto obejrzeć, warto posłuchać.

A na koniec zagadka - jakiego polskiego piosenkarza przypomina pan Cem Karaca w teledysku nr 2, rodem z domowego przedszkola? [łezka się w oku kręci patrząc na te kryształowe wazony i regały rodem z Domów Towarowych Centrum, nie?]



Na odpowiedzi czekam... a no czekam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz